Krzysztof Grzelczyk Krzysztof Grzelczyk
460
BLOG

Pochwała komunizmu we Wrocławiu

Krzysztof Grzelczyk Krzysztof Grzelczyk Polityka Obserwuj notkę 6

 Poniższy tekst ukazał się 17.10.2011 w Gazecie Wrocławskiej:

We Wrocławiu przy ul. Włodkowica pojawiła się kuriozalna wystawa pod nazwą Czerwona Róża. Nie, nie jest poświęcona tym pięknym kwiatom. Bohaterką wystawy jest Rozalia Luksemburg, znana działaczka komunistyczna przełomu XIX i XX wieku.
Z tekstu umieszczonego na planszach możemy się dowiedzieć, że pani Rozalia była miłośniczką zwierząt i roślin, a także przeciwniczką wojen. Jako rewolucjonistka krytykowała też terror indywidualny, co nasuwa podejrzenie, że być może była zwolenniczką terroru zbiorowego. Do takiego wniosku prowadzi mnie niecytowana na wystawie wypowiedź Róży: Wszystko, co partia bolszewicka jest w stanie pokazać w zakresie odwagi, działania, przenikliwości i rewolucyjnej konsekwencji, wszystko to dokonali Lenin, Trocki i ich towarzysze. Cały honor rewolucyjny i zdolność działania, czego brakowało socjaldemokracji Zachodu, odnajdujemy u bolszewików. Ich październikowe powstanie było nie tylko realnym ocaleniem rewolucji rosyjskiej, było ono ocaleniem honoru międzynarodowego. W jaki sposób bolszewicy ratowali honor nie trzeba chyba nikomu przypominać.
Sądzę jednak, że należy przypomnieć „zasługi” Róży Luksemburg dla niepodległości Polski. Otóż ta idolka europejskiego lewactwa była założycielką dwóch partii: Komunistycznej Partii Niemiec, a wcześniej Socjaldemokracji Królestwa Polskiego i Litwy, która po połączeniu się z PPS – Lewicą przekształciła się w Komunistyczną Partię Robotniczą Polski (późniejszą KPP).
Warto pamiętać, że zjazd założycielski KPRP odrzucił uznanie ogłoszonej 11 listopada 1918 roku niepodległości Polski. Z kolei profesor Antoni Dudek podkreśla, że Róża Luksemburg była autorką pracy doktorskiej, której tezą było udowodnienie, że nie jest możliwe odrodzenie państwa polskiego z przyczyn ekonomicznych.
Przytoczę jeszcze wypowiedź Jarosława Marka Rymkiewicza:
Róża Luksemburg uważała, że małe państwa i małe narody, ze względu na ograniczone możliwości zbytu swoich produktów, nie mogą być samowystarczalne ekonomicznie, a więc muszą zniknąć - muszą zostać wchłonięte przez wielkie państwa i wielkie narody. Jak przewidywała tak zwana Bezsmiertnaja Roza (Nieśmiertelna Róża), te wielkie narody utworzą w Europie - jeszcze w epoce kapitalizmu - jedno wspólne, kapitalistyczne państwo, które po zwycięstwie rewolucji proletariackiej stanie się państwem komunistycznym. Stąd brała się odraza Róży Luksemburg, może nawet jej nienawiść, do małych narodów, takich jak Polacy, Gruzini czy Łotysze - samym swoim istnieniem przeszkadzały one bowiem w powstaniu tego wielkiego państwa przyszłości. Dlatego właśnie w roku 1905 uznała ona program odbudowy Polski niepodległej za „mistyfikację, obliczoną głównie na zdziczenie umysłowe w sferach nacjonalistycznej inteligencji polskiej".
 
Twórcy wystawy wolą o Róży Luksemburg mówić socjaldemokratka niż komunistka. Czy jednak wobec założycielki partii komunistycznych nie powinniśmy używać słów adekwatnych?
 
W Europie Zachodniej od wielu lat, a od niedawna także w Polsce, środowiska lewicowe narzucają fałszywą narrację, zgodnie z którą należy potępiać (i słusznie) nazizm i faszyzm, a także inne „prawicowe” systemy autorytarne, ale absolutnie nie wolno tego samego czynić wobec reżimów komunistycznych. Stąd swastyka jest znakiem zakazanym, a sierp i młot lub czerwona gwiazda już nie. Zbrodniarz, ale lewak, Che Guevara ma być wzorem dla młodzieży całego świata, a na naszym polskim podwórku mamy ludzi honoru typu Jaruzelski i Kiszczak.
 
Dzieje się tak, mimo że nasza Konstytucja zrównuje nazizm i komunizm, nazywając je systemami zbrodniczymi.
 
Autorzy wystawy ubolewają, że Róża przestała być patronką ulic i placów w Polsce, po czym stwierdzają: Myśl Róży nie zostanie rozdeptana przez bezmyślne nosorożce nacjonalistycznego patriotyzmu, wiary w wolny rynek i jarmarcznego boga. Gratuluję stylu, czyżby sięgnięto do dorobku Palikota? Co do nazw ulic oczekiwałbym więcej pokory. W polskim Wrocławiu trzeba było stoczyć prawdziwy bój z miejskimi radnymi i prezydentem o godne uhonorowanie bohatera walki z komunizmem i nazizmem Rotmistrza Witolda Pileckiego, a tacy wybitni Polacy, jak generał Tadeusz Rozwadowski, Kazimierz Pużak, czy generał Emil Fieldorf – Nil swoich ulic do dziś w naszym mieście nie mają. Brak polityki historycznej państwa, a teraz także drastyczne ograniczenie nauczania historii w szkołach średnich, prowadzi do tego, że wyciąga się na światło dzienne upiory przeszłości typu „Czerwona Róża”, a najeźdźcom, jak w Ossowie, stawia pomniki.
 

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Polityka