Krzysztof Grzelczyk Krzysztof Grzelczyk
458
BLOG

Multi – kulti u bram

Krzysztof Grzelczyk Krzysztof Grzelczyk Polityka Obserwuj notkę 4

Imigracja Afrykanów i Azjatów do Europy to chyba najgorętszy obecnie temat. Eurokraci pozbawieni wizji i decyzyjności, przypomnieli sobie nagle znane doskonale Polakom hasło „solidarność”. Trwoga, to do Boga. Apele, granie na emocjach, wypominanie nam, że 20 milionów naszych rodaków żyje poza Polską – tak z nami rozmawia niejaki Juncker. Król Europy tym czasem schował się gdzieś głęboko i milczy. Powinniśmy powiedzieć językiem Platformy, że nienawistnie milczy. Bo czymże są te rozedrgane reakcje polityków europejskich, dorównujące histerycznym podrygom premier Kopacz?

W obliczu tak poważnego kryzysu chciałbym usłyszeć jakieś konkrety. Do czego prowadzi ustalanie kwot imigranckich dla poszczególnych państw? Czy to powstrzyma kolejne fale przybyszy? Przecież miało ich być dwa tysiące, a teraz rząd PO godzi się na przyjęcie jedenastu i pół tysiąca. Nie słyszę nic o próbach rozwiązania konfliktu na miejscu, w Afryce i w Azji. A to oznacza, że oni nadal będą napływać do Europy, bo przyczyna ich exodusu nie zniknęła. Będziemy musieli więc przyjąć kolejne tysiące. Jaka jest górna granica – czy ktoś jest w stanie to określić?

Gdzie ich w Polsce umieścimy? Mamy w kraju ośrodki dla uchodźców, ale przebywa w nich obecnie ok. półtora tysiąca ludzi. Wolnych miejsc jest raptem 500. Z prostego rachunku wynika, że z planowanych 11,5 tysiąca muzułmanów, 11 tysięcy będzie miało problem z dachem nad głową. Zbudujemy dla nich obozy? Tego naprawdę chcemy? A co potem, kiedy zgodnie z unijnym prawem ściągną swoje rodziny? Będzie ich nie 11, a np. 70 tysięcy. I co, pod gołym niebem? Przypomnę, że minister Schetyna po sprowadzeniu z Donbasu 178 Polaków mówił o skomplikowanej operacji logistycznej i wielkim wyzwaniu dla państwa polskiego. Wyzwanie było tak wielkie, że rząd Kopacz w dalszym ciągu pozostaje głuchy na wołanie o pomoc 200 polskich rodzin z Mariupola.

Nie jest tajemnicą, że „uchodźcy” przemierzają Europę z jednym słowem na ustach: Germany. Nie chcą żyć w bezpiecznych, ale biednych Węgrzech, czy Polsce. Przyjmując ich do siebie, bierzemy też odpowiedzialność za to, że tutaj pozostaną. Jak to zrobimy? Użyjemy siły? Przecież będzie ich tu więcej, niż żołnierzy naszej armii. Ratunkiem dla Niemiec może być ponowne zamknięcie granic. Nierealne? Nie byłbym tego taki pewien. O końcu układu Schengen  wspomniała dzisiaj premier Kopacz…

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Polityka